50. Międzynarodowy Spływ Kajakowy „Wda 2015”

Opublikowano: 25 maj 2015

Pół wieku spływów na Wdzie już za nami. Trasa tegorocznego spływu przebiegała z Czarnej Wody do Tlenia, od 30 kwietnia do 3 maja. Były cztery etapy na łącznym dystansie 93 km. W tym roku imprezę dofinansowały: Ministerstwo Sportu i Turystyki, Urząd Marszałkowski woj. pomorskiego, Urząd Miasta Czarna Woda, Gdańska Stocznia Remontowa i jej dwa Związki Zawodowe, firmy AG Agnieszka Mikołajczyk oraz Selmax SC.

 

Uroczyste otwarcie spływu – w odróżnieniu od dotychczasowych – zaczęło się od udekorowania medalami i okolicznościowymi statuetkami wybitnych sponsorów oraz osób zaangażowanych w organizację dotychczasowych spływów. Po raz pierwszy zaszczyciła naszą imprezę przewodnicząca KTiR PZKaj Uta Kühn, która wręczyła kol. Zygmuntowi Gabryelowi Złotą Odznakę Honorową PZK. Następnie tegoroczny spływ otworzyli komandorzy poprzednich edycji.

 

Po otwarciu rozpoczął się szał konkurencji sportowo-wodnych. Na pierwszy ogień poszedł slalom na 7 bramkach (i na rzece nizinnej można ustawić trudny slalom). Były wywrotki i mnóstwo śmiechu. Następnie zawodnicy wystartowali do odcinka regularnego przepływu (ORP) z Czarnej Wody do Czarnego na dystansie 18 km. W bieżącym roku konkurencję tę bezbłędnie zaliczyło tylko 10 załóg, mniej niż rok temu. Bardzo dużo osad przeliczyło się, tym razem ze względu na niski stan wody.

 

Tego samego dnia wieczorem wystartowały 3-osobowe drużyny do trójboju. Konkurencja wcale nie była łatwa. „Małpi most”, bieg przełajowy z patelnią i piłeczką pingpongową na 100 m, a na końcu... nawlekanie igły. Nota bene dowiedziałem się od dzieci, że zwycięzcy tę konkurencję trenowali już dwa tygodnie przed spływem. Późnym wieczorem odbył się koncert zespołu EKT Gdynia. Śpiewali piosenki, które w większości śpiewamy na biwakach. Koncert przerodził się w wielką taneczną zabawę.

 

Rankiem następnego dnia „ukochany kwatermistrz spływowy” ogłaszając cudowną prognozę pogody (w 100% niesprawdzającą się), poinformował uczestników o czekających ich atrakcjach, a zaspanych kierowców zobligował do odstawienia na czas aut na metę. Pożegnała nas przewodnicząca Uta, zostawiając niepocieszonych.

 

Ten dzień rozpoczął się od wspólnego startu do maratonu z Czarnego do Wdeckiego Młyna, na dystansie 31 km. Mimo wielkiego kociokwiku na starcie wśród zawodników zwyciężył rozsądek i szacunek do rywali, nie było więc żadnej wywrotki czy kolizji. Start w mżawce, a na trasie ulewny deszcz. Gdy na metę przybyli championi swoich kategorii, okazało się, że zawodniczka wygrywającej dwójki żeńskiej zdarła na rękach 12 bąbli, do krwi...

 

Po zakończeniu maratonu zawodnicy w ciągu 20 min od minięcia mety mogli wystartować w następnej konkurencji – sprincie OS* na 130 m, na kajakach organizatora. To ostatnia z konkurencji wliczanych do generalnej punktacji indywidualnej. Zawody na tegorocznej Wdzie na pewno będą zaliczane do najtrudniejszych ze wszystkich imprez Grand Prix.

 

To był dopiero półmetek atrakcji tego dnia. Po gorącym obiedzie rozpoczął się turniej wędkarski na lądzie dla dzieci (przy okazji pogryzione języki i wargi), turniej „pachołkowy” dla kobiet (z tyczkami owiniętymi gąbką), a dla mężczyzn – z liną w dłoni. Na koniec hit tego dnia – turniej strzelecki z broni snajperskiej, budzący tak duże zainteresowanie, że zakończył się o dopiero zmierzchu. A późnym wieczorem rozpoczął się pojedynek gitarowy (Paweł z Wojtkiem, Ala, Tuć z Dagmarą, Daniel i Jasiu). Pojedynek gitara w gitarę zakończył się po północy, gdy ze zgrabiałych dłoni wysuwały się kostki.

 

Trzeciego dnia przy ładnej, słonecznej pogodzie uczestnicy płynęli przepiękny etap do Błędna, mijając Rezerwat Krzywe Koło, z prostymi (2–4 km) leśnymi „rzecznymi duktami”, przez serce Borów Tucholskich. Na biwaku po tradycyjnie gorącym dwudaniowym obiedzie odbył się turniej „walka na poduchy na rurze”. Śmiechu było co nie miara. Jako ostatni przeprowadzono pojedynek Smerfetek w przeciąganiu liny. Wieczorem grill z serwowaną kaszanką, karkówką, kurczakiem i kiełbasą, a zaraz po nim start do leśnego retro balu komandorskiego. Dyskotekę zakończyliśmy po północy.

 

Ranek ostatniego dnia powitał nas słońcem. Punktualnie o 9.00 rozpoczęło się uroczyste zakończenie spływu, czyli nagradzanie laureatów rywalizacji sportowych w pięciu kategoriach oraz zwycięzców turniejów. Nagrody były wyjątkowo bogate dzięki licznym sponsorom. Z kolei drużyny zostały uhonorowane pięknymi pucharami, kajakiem, wózkami i wiosłami.

 

Co piękne to przemija i tegoroczną Wdę też zakończyliśmy. Jeszcze etap do Tlenia i powrót do domów. Niejako dalszą częścią relacji jest „Historia 50 spływów na Wdzie”.