![]() |
|
Dla jednych trening w tym miejscu, to coś normalnego. Dla innych, coś zupełnie nowego. Polskie kanadyjkarki odkrywały zalety i wady treningu we włoskiej Sabaudii. Po kilku tygodniach są już pewne, że trening w tym miejscu z ekipą utytułowanych i doświadczonych kajakarek, ma jedną ogromną zaletę - to brak wad.
Hotel Saporetti usytuowany jest w spokojnej części miejscowości Sabaudia, niedaleko jeziora i Parku Narodowego Circeo. Polacy odkryli to miejsce już parę lat temu. Dlatego za namową i po opisaniu zalet tego miejsca, między innymi przez trenera kobiecej kadry kajakarek Tomasza Kryka, trener kanadyjkarek Mariusz Szałkowski też postanowił, że na pierwsze zgrupowanie klimatyczne swoich zawodniczek w tym roku wybierze się właśnie tam.
Trenowało się super, warunki w Sabaudii wspaniałe, zarówno do treningu jak i bytowe. Bardzo dobre jedzenie serwowały nam kucharki w hotelu Saporetii. Zatoka, w której trenowaliśmy, wręcz wymarzona do zadań treningowych w tym wczesnym okresie przygotowawczym – opisuje trener Mariusz Szałkowski.
Nie bez znaczenia było również to, że w tym samym czasie w Sabaudii trenowały kajakarki Tomasza Kryka. Doświadczone i zaprawione w bojach starsze zawodniczki, które z niejednego „pieca chleb jadły”, były nieocenionym źródłem wiedzy dla kanadyjkarek.
Bardzo dziękuję trenerom: Tomaszowi Krykowi i Maciejowi Juhnke za pomoc logistyczną i organizacyjną, dziękuję kajakarkom za dobre przyjęcie kanadyjkarek i dobrą współpracę podczas zgrupowania. Szczególnie naszym medalistkom olimpijskim, które podczas spotkania z kanadyjkarkami bardzo chętnie odpowiadały na pytania i udzielały cennych rad swoim młodszym koleżankom. Możliwość uczestniczenia w zgrupowaniu z tak utytułowaną grupą była dla nas wielkim wyróżnieniem i dobrą lekcją – mówi trener Szałkowski.
Tyle zajęć z teorii, a teraz praktyka. Najważniejsza była dla kanadyjkarek woda i jeszcze raz woda. Dziewczyny pływały dwa razy dziennie po 10-13 kilometrów.
Pierwszy mikrocykl, to jeszcze wysiłki tlenowe, drugi to już dużo interwałów i przejazdów około i ponad progowych, mających na celu rozwijanie wytrzymałości specjalnej na wysiłki o dużej intensywności, czyli tolerancji na kwas mlekowy – mówi trener kanadyjkarek Mariusz Szałkowski.
Oprócz tego dwa razy w tygodniu siłownia i trzy razy biegi po 6 kilometrów. Dla miłośników statystyk oznacza to, że w Sabaudii dziewczyny przepłynęły 300 kilometrów, przebiegły około 60 i przerzuciły 60 ton na siłowni. W sumie z pierwszym treningiem na wodzie w Nowym Dworze Mazowieckim, daje to kanadyjkarkom od 600 do 800 kilometrów na wodzie. Czas więc był na pierwsze sprawdziany, a Sabaudia świetnie się do tego nadawała.
Na koniec drugiego tygodnia odbyły się przejazdy kontrolne na 500 i 200 m. Na obu dystansach bezkonkurencyjna była Dorota Borowska, wygrywając 200 m z czasem 49.03, co dobrze rokuje na dalszą cześć sezonu. Reszta dziewczyn również osiągała dobre rezultaty, co jest bardzo ważne w kontekście złożenia osady C2. Wnioski po pierwszych ściganiach są takie, iż mamy w grupie zdecydowaną liderkę Dorotę Borowską, do której reszta grupy musi starać się dołączyć i mam nadzieję, że to szybko nastąpi. Mam tu na myśli przede wszystkim zaangażowanie na treningach i determinację w dążeniu do celu – podkreśla trener Mariusz Szałkowski.
Wywołana do tablicy Dorota oraz jej koleżanki były pod wrażeniem warunków, jakie są stworzone do treningu w Sabaudii.
Sabaudia to bardzo piękne miejsce, warunki do treningu specjalistycznego i odpoczynku są rewelacyjne. Rewelacyjna była siłowania i warunki panujące na wodzie, pomimo tego, że często wiało, to wszystko udało się zrealizować. Częsty wiatr pozwolił nam na to, żebyśmy przyzwyczaiły się do niego, nauczyły się trenować i pływać w każdych warunkach. Sądzę, że to pozwoli nam na pokazanie siebie z tej najlepszej strony, nawet przy niesprzyjających warunkach pogodowych na zawodach – opowiada Dorota Borowska.
Nie tylko Sabaudia zrobiła wrażenie na naszych kanadyjkarkach. Być we Włoszech i nie zobaczyć Rzymu, to jak być w Polsce i nie pojechać do Krakowa. Trener Szałkowski postanowił tego błędu nie robić i zamiast odpoczywać w hotelu zaprosił swoje zawodniczki na kilka godzin do stolicy Włoch. W końcu nie ma nic lepszego niż wyrwanie się z treningowej rutyny, choćby na kilka godzin. A że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, to nie było wyjścia.
Teraz kanadyjkarki czekają badania w Instytucie Sportu, a później konsultacje. Po konsultacjach od razu zgrupowanie w Wałczu, gdzie właśnie celem numer jeden będą osady, czyli przejazdy kontrolne w różnych konfiguracjach i wybranie tej najlepszej do najważniejszych startów.
Osady oczywiście będą dwie, co pozwoli na dobrą rywalizację na treningach i obsadę na Pucharach Świata, gdzie można wystawiać po dwie osady z każdego kraju – mówi Mariusz Szałkowski.
Zapowiada się zatem ciekawa rywalizacja: najpierw o miejsca w kadrze, a później z najlepszymi kanadyjkarkami w Europie i na świecie. Kanadyjkarkami, które być może na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, będą ścigały się już o najwyższą stawkę.
Beata Sokołowska – Kulesza
Program edukacji kajakowej dla dzieci
www.akademiakajakowa.pl
Uwaga kluby kajakowe!
„Program wsparcia dla klubów”
Obowiązkowy program dla stypendystów
„Selfie z Gwiazdą Sportu”
Rada ds. Kompetencji Sektora Sportowego
Komunikat
Odwiedza nas 618 gości oraz 0 użytkowników.