Polski Związek Kajakowy

  • Borowska.jpg
  • Paszek_Iskrzycka.jpg
  • Tula_Czaplicki.jpg
  • belgrad3.jpg
  • DSC_1832.jpg
  • tacen12.jpg

Walczyli ze sobą i z chorobą

  • RES1
  • Były emocje i ciekawe wyścigi. Zdrowa rywalizacja z kolegami i koleżankami i niezdrowa z chorobą, która dopadła część zawodników akurat podczas regat. Pierwsze po igrzyskach Regaty Eliminacyjne Seniorów, które rozegrano w Poznaniu, są już za nami.

    Przed tymi eliminacjami najbardziej obawiano się chyba o pogodę. W ostatnich tygodniach padało częściej, niż jesienią, a przecież mamy wiosnę. Tymczasem w Poznaniu warunki były wręcz wymarzone do ścigania na torze regatowym Malta. Słońce i prawie 20 stopni. Tego raczej nikt się nie spodziewał. Jeszcze jednej rzeczy się nie spodziewano. Problemów zdrowotnych niektórych czołowych zawodniczek i zawodników. To, czego się spodziewano, to mocno obsadzone wyścigi i tu akurat zawodu nie było.

    Zacznijmy od dziewczyn. Tu niestety karty rozdawała "jelitówka".  Marta Walczykiewicz, Beata Mikołajczyk i Emilia Cywińska, kilka dni przed eliminacjami lub w już trakcie, nabawiły się kłopotów żołądkowych. Problemy nie odpuściły nawet w czasie zawodów, a dziewczyny nie odpuściły i na starcie stanęły. Widać było jednak, że choroba wywiera na nich swoje piętno. Marta Walczukiewicz w finale 200 metrów dopiero w końcówce wykrzesała z siebie resztki mocy i wygrała z mocno naciskającą na nią Anną Puławską. Po wyścigu sama nie wiedziała jak tego dokonała.

    Po raz pierwszy w swojej karierze walczyłam, nie z koleżankami i rywalkami, ale z samą sobą. Po 6 dniach choroby dopadł mnie kryzys, nie tylko zdrowotny, ale i psychika zaczęła siadać. Ale wykrzesałam na tyle silnej woli, żeby tutaj minimalnie, ale wygrać – powiedziała po wyścigu szczęśliwa i "zmordowana" srebrna medalistka ostatnich igrzysk.

    Nie lepiej przed startem na 500 metrów czuła sie Becia. Do regat jednak podeszła i co tu dużo mówić, jej nie powstrzymała w finale nawet jelitówka. Wygrała olimpijską jedynkę ze sporą przewagą nad drugą, po raz drugi, Anną Puławską. Wygląda więc na to, że młoda kajakarka z Gorzowa mocno naciska na rutyniary, choć pamiętajmy, że Becia i Martika nie były w pełni sił.

    Dobrze mi się pływało. To były moje warunki, bo lubię pływać pod wiatr. Dużo lepszy start, niż w przedbiegu, zmotywował mnie, żeby polecieć szybciej. Uważam, że jak na dzisiaj jestem dobrze przygotowana, więc myślę, że dalej będzie coraz lepiej – tak o swoim starcie mówiła Anna Puławska po finale 200 metrów.

    Poza wymienionymi trzema zawodniczkami, dobrze zaprezentowały się: Dominika Włodarczyk, Martyna Lisiecka, Justyna Iskrzyska i Julia Lis.

    Ciekawie i dość niespodziewanie rozwinęła się rywalizacja w kobiecych kanadyjkach. Dlaczego? Bo główną kandydatką do wygrania wszystkiego była Dorota Borowska. I Dorota owszem wygrała 200 metrów, a za nią przypłynęła Magda Stanny, to już na 500m dziewczyny zamieniły się miejscami

    Na torze panowały ciężkie warunki. Wiał mocny wiatr, przez co dystanse się nieco wydłużyły. W C1 200 prowadziłam od początku do końca. Na 500m po dobrym starcie i prowadzeniu przez większą cześć dystansu na ostatnich metrach zabrakło mi wytrzymałości – opowiada o swoich startach Dorota Borowska.

    Z kolei Magda swojego dość nieoczekiwanego wyniku upatruje w zmianie otoczenia.

    Przez ostatnie dwa tygodnie duży nacisk kładłam z trenerem klubowym, Dariuszem Bresinskim, na technikę i wykorzystanie potencjału związanego z moimi warunkami fizycznymi, dlatego maksymalnie wydłużaliśmy moje pociągnięcie. W związku z tym pomoc trenera, czy kolegów klubowych na czele z Tomkiem Kaczorem, który wygrał również męską 500, była nieoceniona. Przede mną ciągle jeszcze dużo pracy w tej kwestii, ale mam się od kogo uczyć, więc będziemy ciągle nad tym mocno pracować. W tak krótkim czasie można było wnieść do mojego wiosłowania jedynie kosmetyczne poprawki – opowiada o swoim starcie w eliminacjach Magda Stanny.

    Dla trenera kadry to dobre rozwiązanie, bo obok Doroty odrodziła się Magda, a przecież o to właśnie chodzi, aby wewnątrz kadry miała miejsce jak największa, ale też zdrowa rywalizacja a trener miał w czym wybierać.

    Eliminacje, to eliminacje i składy już ustalone. Do startów w imprezach międzynarodowych zakwalifikowały się cztery zawodniczki: Dorota Borowska, Magda Stanny, Sylwia Szczerbińska i Iwona Czarnecka oraz zawodniczka rezerwowa - Katarzyna Kozakiewicz.  To kadrowiczki, z którymi płyniemy dalej – tak krótko i na temat podsumowuje trener Mariusz Szałkowski.

    Czas na facetów.

    Tu chyba najciekawiej i z największym zainteresowaniem śledziliśmy rywalizację wśród kanadyjkarzy. Po pierwsze spora grupa trenowała z Markiem Plochem, którego przedstawiać nie trzeba i już sama rywalizacja pomiędzy jego zawodnikami zapowiadała się ciekawie, to przecież swoje aspiracje zgłaszali też ci, którzy trenowali poza grupą Marka Plocha z Tomaszem Kaczorem na czele. W finale olimpijskiego 1000 stanęli wszyscy, którzy stanąć powinni i rywalizacja była przednia. Zawodnik KS Warty Poznań walczył z koalicją Marka, mając ustaloną taktykę. Najpierw chciał ich wypuścić, żeby jak to ujął „wystrzelali się w dystansie", a na końcu finiszować i starać się oszukać rywali. Założona taktyka przyniosła efekt, bo "Kaczor" wygrał tysiąca przed Wiktorem Głazunowem i Marcinem Grzybowskim. Na 500m też Tomasz był pierwszy, tym razem przed Mateuszem Kamińskim i Tomaszem Barniakiem.

    Bardzo się cieszę z tych wygranych, tym bardziej, że przygotowania w tym roku zaczęliśmy dużo później, niż zwykle. Warunki atmosferyczne też nas nie rozpieszczały, przez to nie mogliśmy odbyć takiej ilości treningów na wodzie, jaką byśmy chcieli, ale to nas nie zniechęcało, bo wiedzieliśmy, że sezon w tym roku jest bardzo długi, a ja będę musiał udowodnić, że jestem najlepszy. Po raz kolejny pokazałem, że współpraca z moim trenerem Dariuszem Bresińskim, owocuje i nie ma, co tego zmieniać.A poza tym, jest to dla mnie rok zmian i jak na razie nie żałuję – powiedział po eliminacjach szczęśliwy Tomasz Kaczor.

    Szczęśliwy nie tylko dlatego, że wygrał eliminacje, ale też dlatego, że po raz drugi zostanie tatą.

    Już wiem, że moja żona jest w 5. miesiącu ciąży i że będzie to drugi syn. Może w przyszłości popłynie dwójka Kaczor/Kaczor – zdradził nam tata Kaczor.

    Najwięcej emocji wśród kajakarzy przysporzyli 200 metrowcy. Sprinterzy podczas konsultacji trochę się chyba czarowali i nie wiadomo było, który tak naprawdę jest najmocniejszy. Regaty eliminacyjne mogły dać na to odpowiedź i chyba dały. W finałowym wyścigu olimpijczyk z Rio nie dał szans kolegom i Paweł Kaczmarek wygrał zdecydowanie.

    Czuję, że cały czas jestem w treningu. Brakuje wytrzymałości i trzeba poprawić start, bo raz wychodzi mi dobrze, innym razem źle. Dzisiaj płynąłem dobrze z małymi problemami na starcie, ale szybko się zebrałem i cieszę się, że tak się to wszystko skończyło – powiedział po finale 200 metrów Paweł Kaczmarek.

    Pozostały jeszcze dystanse 1000 i 500 metrowe. Ten pierwszy dla kajakarzy jest ważniejszy, bo olimpijski. Tu kandydatów do wygranej zawsze jest więcej, więc i emocje są duże. Po konsultacjach największe szanse miał Bartosz Stabno, bo trzy tygodnie temu pokazał moc i wygrał 1000 i 500 metrów. Na Malcie też nie zamierzał oglądać pleców rywali i wygrał oba dystanse.

    W Wałczu pokazałem, że jestem dobrze przygotowany. Jednak na Malcie, u siebie, zwycięstwo było bardzo ważne. To motywuje i działa na moją korzyść przed zbliżającymi się Pucharami Świata – powiedział szczęśliwy po stracie, Bartosz Stabno.

    A co na to trener kajakarzy Mariusz Słowiński? Jeśli ma uwagi, to tylko do pogody, ale nie tej w Poznaniu.

    Faworyci poszczególnych dystansów nie zawiedli. Paweł Kaczmarek bardzo dobrze prezentował się na zgrupowaniu w Wałczu i potwierdził swoją dyspozycję w wyścigu, wygrywając dystans 200 m. Denis Ambroziak na bardzo dobrym poziomie, cieszy dobre pływanie Piotra Siemionowskiego. Dystans 200 m nie wybacza błędów i wygrywa ten, który popełni ich najmniej. Bartek Stabno był faworytem na obu dystansach 500 i 1000 metrów. Nie zawiódł i zwyciężył pewnie i zdecydowanie. Martin Brzeziński, drugi na obu dystansach, zaprezentował się z jak najlepszej strony. Jak Martin twierdzi, to nie koniec jego możliwości – zaczyna się rozpędzać. Przebojem do reprezentacji na dystansie 1000 m wdarł się Paweł Czaja – 3. miejsce. Zobaczymy jak zaprezentuje się na tle kadrowiczów i rywalizacji międzynarodowej. Po słabym występnie na 1000 m Dorian Kliczkowski zreflektował się i popłynął rewelacyjnie na dystansie 500 m. Pozostali kadrowicze na tym etapie przygotowań zgodnie z planem. Przed nami Puchary Świata i testowanie osad w rywalizacji międzynarodowej – podsumowuje Mariusz Słowiński.

    Ciężkie treningi mają dać pozytywne efekty w najważniejszych imprezach tego sezonu. Oby pogoda dopisała, bo w Wałczu było zimno i deszczowo. Pierwszy sprawdzian nastąpi 26-28 maja w węgierskim Szeged. To będzie naprawdę ciekawe ściganie.

     

    Organizacja regat w Poznaniu została przeprowadzona na najwyższym poziomie. Niedawno nawiązana współpraca z firmą Domtel-Sport, zaowocowała błyskawiczną prędkością podawania wyników na dostosowanej do tego odpowiedniej tablicy.

    To, co było niemożliwe przez lata, teraz zaczęło funkcjonować, ku zadowoleniu Zarządu, organizatorów oraz zawodników i trenerów.

     

    Beata Sokołowska-Kulesza

    • RES1
    • RES10
    • RES11
    • RES12
    • RES13
    • RES14
    • RES15
    • RES16
    • RES18
    • RES19
    • RES2
    • RES20
    • RES21
    • RES22
    • RES23
    • RES24
    • RES3
    • RES4
    • RES5
    • RES6
    • RES7
    • RES8
    • RES9

    Partnerzy


     

    Oficjalny dostawca medali
    dla PZKaj

    Programy kajakowe

    Program edukacji kajakowej dla dzieci
    www.akademiakajakowa.pl
     


     
    Uwaga kluby kajakowe!
    Program wsparcia dla klubów

     Najczęściej zadawane pytania

     


     

    Obowiązkowy program dla stypendystów
    „Selfie z Gwiazdą Sportu”

     


    Rada ds. Kompetencji Sektora Sportowego

    Komunikat

     

    Kto nas odwiedza

    Odwiedza nas 276 gości oraz 0 użytkowników.