BPS, czyli bezpośrednie przygotowanie do startu. Tym razem będą to Mistrzostwa Świata w Racicach

Opublikowano: 17 sierpień 2017

Tuż po Mistrzostwach Europy i po sporym sukcesie, kadra kobiet pojechała na obóz w góry do Jakuszyc. Taki cykl treningowy służy już kadrze kobiet od 2009 roku i świetnie się sprawdza.

Tam rozpoczął się najcięższy okres BPS, czyli ciężka, zimowa praca. Dziewczyny jeździły na rowerach nawet po 50 kilometrów na jednym treningu, a że są ambitne i nie chcą odpuścić… to czasem drzemka jest potrzebna już po śniadaniu. Oprócz rowerów były jeszcze treningi biegowe, bo jak mówi Tomasz Kryk „było jakoś tak zimno”. Taki trening ma swoje uzasadnienie. Wynika ze schematu organizacyjnego BPSu, który zawsze dzielimy na

1/ aktywny wypoczynek tym razem po ME – 4 dni bez kajaka

2/ akumulacja treningiem ogólnym - rower, biegi, siłownia, basen pływacki i trening specjalistyczny na kajaku

3/ intensyfikacja

4/ tapering, czyli usunięcie zmęczenia przy jednoczesnym zachowaniu adaptacji wysiłkowej

5/ start w Mistrzostwach Świata

W tym sezonie BPS ma 6 tygodni i w tym okresie planowaliśmy wszystkie jego składowe, w poprzednim roku było to 8 tygodni.

Dlaczego rowery?

Bo to środek treningowy rzadko przez nas używany i dlatego (zwłaszcza w terenie górskim) bardzo mocno oddziałuje na homeostazę organizmów zawodniczek. Na kajaku trudno było by w tym okresie pływać 3 godziny, a na rowerze jest to możliwe. Dodatkowo uważam, że sprinterzy bazę tlenową powinni robić w ośrodkach nie specyficznych. Jeździliśmy po normalnych asfaltowych szosach w okolicach Świeradowa Zdroju, Szklarskiej Poręby, Jakuszyc i Harachowa. Treningi biegowe realizowaliśmy po trasach, które zimą są przeznaczone do jazdy na nartach biegowych. Jakuszyce o tej porze roku też mają swój urok – wyjaśnia Tomasz Kryk.

Drugi etap pierwszej części to już zgrupowanie w COS OPO w Wałczu i trening specjalistyczny na wodzie. Treningi odbywały się 2 razy dziennie, plus poranny rozruch na wodzie do 1000 metodą „Głażewskiego” z obciążeniem. Poranne treningi na wodzie z zadaniem głównym nawet do 16 kilometrów. Po południu rozwiosłowanie 8-10 km. Wałcz to jeszcze dużo treningu ogólnorozwojowego i siłowni.

Tak, w Wałczu główny akcent obciążeń treningowych został przeniesiony na kajak. Ale sporo czasu spędzaliśmy też na siłowni i dość dużo biegaliśmy. Mamy kilka ulubionych interwałów tlenowych, które są bardzo wymagającymi treningami i szybko pozwalają osiągnąć odpowiedni poziom wydolności tlenowej oraz mieszanej (np. 20 x 1’/1’). Jeszcze w trakcie zgrupowania przeszliśmy badania wydolnościowe, które przeprowadził dr Dariusz Sitkowski. Wszystkie zawodniczki osiągnęły lepsze rezultaty w przygotowaniu tlenowym (test AT4), niż u progu sezonu w kwietniu. Ale ważniejsze dla wyścigów na 200 i 500 metrów były wyniki testu mocy maksymalnej Wingate. Te wypadły bardzo dobrze, padło kilka indywidualnych rekordów – mówi Tomasz Kryk.

Następny okres przygotowań to intensyfikacja – pierwszy etap – drugiej części BPSu i 17 dni w Szeged, gdzie kadra kobiet już jest. Stamtąd bezpośrednio pojedzie do Racic.

Pierwsze 10 dni to intensyfikacja treningu – pływanie w prędkościach startowych i powyżej, ale jeszcze przy dość sporej objętości. Na 10 dni do finałów zaczynamy tapering, który w różnych warunkach daje możliwość poprawy sprawności startowej od 0,5 do 6%. Jest się więc o co bić – dodaje Tomasz Kryk.

Dlaczego Szeged?

Bo tam ciepło, bo jest tu wspaniały tor z kanałem dopływowym, doskonała stołówka serwująca wspaniałe jedzenie. Mieszkamy na samym torze, wszędzie przemieszczamy się pieszo no i pogoda, która jest bardzo stabilna i pozwala planować obciążenia bez obawy, że cykl treningowy może zostać zakłócony. Lepiej się przygotowywać w ciepłym i wystartować w zimnym, niż na odwrót. Taka adaptacja utrzymuje się jeszcze przez około 12-14 dni. Nasz sport na 200 i 500 metrów wymaga dużej mocy, mięśnie muszą być rozgrzane i musi być power. Słońce, testosteron, witamina D, wszystko przemawia za przygotowaniami w cieple – mówi Tomasz Kryk.

Z kadrą jest pracownik Instytutu Sportu – pani Elżbieta Grądzka – która codziennie monitoruje stan „zmęczenia” zawodniczek, badając kilka istotnych parametrów.

O co dziewczyny zawalczą? Zobaczymy. W tym roku jeszcze nie widzieliśmy szczytu formy w kadrze Tomasza Kryka, bo trener nie odpuścił im do żadnych regat. Na ME dziewczyny jeszcze we czwartek robiły siłownię i miały lekkie zakwasy po drążkach.

Taką wyznajemy zasadę, bo musisz się zmęczyć, nie możesz być wypoczęty w eliminacjach. Tak naprawdę robisz jeden start i zawodami odpoczywasz. Przekonałem je do tego parę lat temu. Kiedyś wytłumaczył mi to na konferencji naukowiec i trener z Hiszpanii, że zaczynasz odpuszczać i po 2 dniach robisz jeden trening bodźcujący i wtedy szczyt formy się przesuwa. Wypróbowałem to metodą prób i błędów i się potwierdza – ujawnia część swojej trenerskiej kuchni trener kadry kobiet.

Na Mistrzostwach Europy dziewczyny pokazały na co je stać. Zatem, trzymamy kciuki.

BSK

Foto: FB Women’s Polish Canoe Team

• « poprz.
• nast. »