Polski Związek Kajakowy

  • Borowska.jpg
  • Paszek_Iskrzycka.jpg
  • tacen12.jpg
  • DSC_1832.jpg
  • belgrad3.jpg
  • Tula_Czaplicki.jpg

Nic nas nie zatrzyma w drodze do Tokio

Cztery medale, to tegoroczny dorobek sprinterów podczas Mistrzostw Świata w czeskich Racicach. Dla jednych to będzie mało, inni zwrócą uwagę na zmiany, jakie zachodzą w kadrze. I jedni i drudzy będą mieli rację, bo kajakarstwo przyzwyczaiło kibiców do tego, że zawsze wraca z workiem medali z najważniejszych imprez. Warto jednak pamiętać, że w kadrze zaszły spore zmiany, a na efekty pracy nowych trenerów i zawodników trzeba trochę poczekać.

Zacznijmy jednak od tego, co podczas tych mistrzostw ucieszyło nas najbardziej. Medale. Pierwszy, w finałowej rywalizacji na 1000 metrów w kobiecych dwójkach, wywalczyły: Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek. Bardzo młode dziewczyny w rywalizacji z o wiele bardziej utytułowanymi rywalkami, nie były brane pod uwagę, jako te, które popłyną po medal. Miały się uczyć i dać z siebie wszystko. Po cichu, siedząc na komentatorskim stanowisku z Dariuszem Szpakowskim, liczyłam jednak na to, że młodość ma swoje prawa i może nas zaskoczyć. I dziewczyny zaskoczyły. Popłynęły wyśmienicie - jak rutyniary, bez specjalnego podpalania się i pokazywania już na początku, na co je stać. Zachowały siły i nie pozwoliły wyrwać sobie brązowego medalu. Gratulacje, bo to było coś.

Był to pierwszy nasz start w tak ważnej imprezie, jaką są Mistrzostwa Świata Seniorów. Znałyśmy już swoją pozycję w stawce młodzieżowej, lecz nie seniorskiej, więc do końca nie wiedziałyśmy, jakiego wyniku możemy się spodziewać. Założeniem było dać z siebie wszystko. Wyścig był ciężki, ale myślimy, że wykorzystałyśmy swoją szansę i pojechałyśmy na tyle, na ile byłyśmy przygotowane. Szczytowa forma miała być na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata i tak właśnie było. Bardzo się cieszymy, że mogłyśmy razem w osadzie wywalczyć pierwszy seniorski medal. Ale to dopiero początek drogi seniorskiej – powiedziała szczęśliwa Paulina Paszek.

Później długo czekaliśmy na kolejny medal, ale w końcu się doczekaliśmy. Tym razem to panowie wzięli sprawy w swoje ręce, a dokładniej wiosła i pokazali, że coś się w kanadyjkowym pływaniu zmienia na lepsze. Trenujący pod okiem Marka Plocha: Piotr Kuleta, Marcin Grzybowski, Tomasz Barniak i Wiktor Głazunow, mocno wiosłowali i wywiosłowali srebro w C4 1000 metrów. Dla Głazunowa i Barniaka satysfakcja była tym większa, że w dwójce na 500 metrów byli czwarci. Bardzo chcieli powetować sobie tamten start i się udało. Nasi kanadyjkarze od początku pokazali moc i trzymali się w czubie stawki, ale na końcu trochę więcej siły zachowali Niemcy, którzy wygrali tą rywalizację. Na szczęście naciskający na Polaków Ukraińcy już nie dali naszej osadzie rady i mieliśmy drugi medal, tym razem srebrny.

Jestem zadowolony ze startów, choć niedosyt jest. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w bardzo dobrej dyspozycji i mogliśmy walczyć w tej konkurencji o złoty medal, jednak osada niemiecka była w wyśmienitej formie i odegrała się za mistrzostwa Europy – mówił po starcie Wiktor Głazunow. Piotr Kuleta dodaje – Bardzo ciężki wyścig, coś nie zagrało tak, jak zawsze, bo bardzo chcieliśmy wygrać. Bieg dużo nas kosztował. Na mecie była złość, ale ostatecznie jesteśmy wicemistrzami świata, więc bardzo się cieszymy.

Niedługo po czwórce na starcie stanęła dwójka: Arsen Śliwiński i Michał Łubniewski, którzy płynęli w finale C2 200. Panowie świetnie wystartowali i od początku liczyli się w stawce o medal. Tu już nie ma rozkładania dystansu na czynniki pierwsze, tu się płynie po wszystko i od początku, ile fabryka dała. Tym razem dała srebro, które było chyba trochę zaskoczeniem, co wprawiło kibiców i oczywiście chłopaków, w świetny nastrój.

Z dobrym nastawieniem stanęliśmy w bloku. Start bardzo udany w naszym wykonaniu. Walczyliśmy o złoto, ale tym razem nie było jeszcze w naszym zasięgu – powiedział po wyścigu Michał Łubniewski.

Na koniec wpadł do naszego worka jeszcze jeden medal. Mateusz Kamiński wyciągnął z wody brąz. Chyba już tradycyjnie, bo po raz trzeci na dystansie 5 kilometrów w kanadyjkowej jedynce.

Czas pochylić się nad tym, co być mogło, a nie było. Przez kilkanaście minut medal miała Marta Walczykiewicz, oczywiście w swojej koronnej konkurencji K1 na 200 metrów. Po wyścigu, w którym zawodniczki z miejsc od trzeciego do piątego wpłynęły prawie w tym samym momencie na metę, to Marcie zapisano trzeci wynik i brązowy medal. Radość Marty, moja, Dariusza Szpakowskiego i kibiców trwała jednak krótko, bo okazało się, że nasza kajakarka jednak była piąta, a nie trzecia. Jak to się stało? Trudno dociec.

Po wyścigu nie zawołali mnie do kontroli łodzi, więc odpłynęłam sobie do kanału rozgrzewkowego. Już się pogodziłam, że jestem poza podium. Nagle wołają mnie z brzegu trener Tomasz Kryk i Maciej Juhnke. Coś do mnie machają i pokazują. Nie wiedziałam o co chodzi i krzyknęłam, że nie wołali mnie do wagi, ale mimo wszystko podpłynęłam. Wszyscy mówią, że mam medal i zaczynają się gratulacje. Pomyślałam, że to nie żart, że jednak mam medal! Były wywiady dla TVP i dla gazety. W międzyczasie zważyli mi kajak i powiedzieli, o której jest dekoracja. Zeszłym na wodę się rozwiosłować. Potem wróciłam do brzegu do trenera i po chwili info, że jestem jednak 5.! Trener Maciej wszedł na stronę i tam zobaczył wyniki. Zmienili mi nie tylko miejsce, ale nawet czas! Ukazały się czasy, których wcześniej nie było! Nie wiem jak to możliwe, że nagle popłynęłam wolniej?! – powiedziała rozczarowana Marta.

Skończyło się skandalem i rozczarowaniem, ale Marta tak tego nie zostawi. Zapewnia, że to tylko bardziej zmotywuje ją do dalszej pracy. Obiecuję, że w przyszłym roku odbiorę to, co mi dziś zabrali, a nawet z nawiązką.

Bardzo dobrze zaprezentował się brązowy medalista ostatnich mistrzostw Europy - Tomasz Kaczor, startując w obu jedynkach na 500 i 1000 metrów, choć tym razem bez medalu. Trenujący pod okiem Dariusza Bresińskiego, zajął na 500 bardzo dobre 4. miejsce, tracąc do złotego medalu jedynie 1,175 tysięcznych sek. Natomiast na 1000 metrów, płynąc w doborowej stawce, linię mety minął na 5. pozycji.

Start oceniam nawet dobrze, chociaż nie ukrywam, trenuję po to, żeby zdobywać medale. Tym razem się nie udało, ale widzę, że jest postęp i już niewiele brakuje. Na 1000 m zabrakło po prostu kontaktu z czołówką. Nie ukrywam, że na tym 1 torze po prostu nie widziałem, co się dzieje na środku. Na 500 m zabrakło najzwyczajniej w świecie szczęścia, bo przygotowany byłem dobrze – powiedział Tomasz Kaczor.

Piąta była też na tych mistrzostwach mistrzyni Europy do lat 23 Dorota Borowska, ale taki wynik naszej kanadyjkarki na 200 metrów, to wynik doskonały. Przed zawodami trener naszej kanadyjkarki liczył na to, że jego zawodniczka dojdzie do finału i tam powalczy. I rzeczywiście do finału weszła w pięknym stylu, a w finale też pokazała klasę, mocno walcząc o podium. Ostatecznie skończyła na piątym miejscu, ale taki występ Doroty, to ogromny zastrzyk motywacji na przyszłość.

Najbardziej cieszy fakt, że coraz bardziej zbliżamy się do najlepszych, a mamy co jeszcze poprawiać – mówił Mariusz Szałkowski.

Skoro jesteśmy przy kobietach, to czas wspomnieć o szóstych miejscach K2 i K4. Na występ tej pierwszej osady każdy ostrzył sobie zęby. W końcu to nasza eksportowa osada. Beata Mikołajczyk i Anna Puławska tym razem medalu nie przywiozły. Ale czy to powód do płaczu? Na pewno nie. Po pierwsze, Beata nie jest maszyną do robienia medali. Po drugie, 6. miejsce w parze z młodością, to nadal światowy czub. Po trzecie, rok po olimpijski, to czas na eksperymenty i testowanie nowych osad. Okazuje się, że nikt nie ma patentu na medale, a miejsce poza podium wyzwala sportową złość.

Teraz mogę na chłodno spojrzeć na wynik. Dwie konkurencje olimpijskie, dwa finały A, dwa 6. miejsca. Apetyt był większy, to fakt. Ale spokojnie, apetyt pozostał - więc trzeba go będzie zaspokoić w przyszłych latach. Drużyna się mocno zmieniła, odmłodziła – skomentowała swoje występy Beata Mikołajczyk.

Czas na kajakarzy. Medalu nie przywieźli. Ale czy można się na nich obrażać? Nie można. Pracujący od roku z kajakarzami trener Mariusz Słowiński sprawił, że wreszcie mieliśmy przedstawicieli w finałach A. Na 200 metrów osada K2: Paweł Kaczmarek i Piotr Mazur zajęła 7. miejsce, a Bartosz Stabno i Rafał Rosolski w K2 na dystansie 1000 metrów, linię mety minęli na 8. pozycji.

Po Mistrzostwach Świata jesteśmy bogatsi w wiedzę, która zaprocentuje w następnym sezonie. Mamy dobrą osadę K2 1000 m. Świetnie walczyli w eliminacjach i półfinale. Liczyliśmy na wynik w granicach 4-5 miejsca i na to polską dwójkę było stać. W finale zabrakło powera na ostatnich kluczowych 250 m, ale wiemy dlaczego. Z osad startujących w finale, tylko Czesi startowali w osadzie K4 500 m, ale to są zawodnicy innego poziomu i mogą sobie na to pozwolić. My musimy koncentrować siły na mocnych punktach, a osada K2 1000 m (Bartosz Stabno/Rafał Rosolski) jest w mojej ocenie mocnym punktem naszej męskiej reprezentacji. Osada K2 200 m (Piotr Mazur/Paweł Kaczmarek) bardzo dobrze prezentowała się w Wałczu, gdzie z treningu na trening uzyskiwali lepsze wyniki. Czas 31,8 to wynik, na który aktualnie było ich stać, a dało to 7. miejsce. Do medalu zabrakło 0,4 sekundy. Niewiele, ale to sprint i tu każda dziesiąta sekundy ma znaczenie. Jestem zadowolony z chłopaków. Trzeba szybciej pływać, ale pracujemy od stycznia tego roku, więc wszystko jeszcze przed nami. Start kajakarzy oceniam jako krok do przodu. Wiem, w którym miejscu jesteśmy, ale wiem też, gdzie chcę żeby byli i to zrobimy. Mamy cały rok pracy – tak ocenia starty kajakarzy Mariusz Słowiński.

Wszystkie moje starty oceniam dobrze. Zrealizowałem wszystko, co chciałem. Każda osada, czy to K2 czy K4, w każdym kolejnym wyścigu poprawiała swoje wyniki, a w wyścigach finałowych pojechaliśmy wszystko, co mogliśmy. Tak jak stopery pokazywały na treningach, tak też było w finałach, trudno doszukiwać się błędów. Na dzień dzisiejszy jesteśmy na takim poziomie w stosunku do świata – ocenia swoje starty Bartosz Stabno.

Jak zatem ocenić Racice? Każdy podejdzie do sprawy indywidualnie. Pamiętajmy, że medale to jedno. Tych było cztery. Wnioski na przyszłość to drugie. Ich jest znacznie więcej. Zdaniem prezesa PZKaj Tadeusza Wróblewskiego, na dokładną ocenę startu w Racicach przyjdzie czas, ale na pewno nie można powiedzieć, że wypadliśmy w tych mistrzostwach słabo.

Pomimo paru nieprzychylnych opinii wygłoszonych przez stałych malkontentów, uważam, że start w Racicach należy obiektywnie ocenić pozytywnie. W klasyfikacji ICF tzw. Nation’s Ranking jesteśmy na 6 pozycji za Węgrami, Niemcami, Rosją, Hiszpanią i Białorusią. W poszczególnych grupach kanadyjkarze zajęli drugą pozycję za Rosją. Wszyscy trenerzy odważnie wprowadzili do reprezentacji młodych zawodników. Widać postęp u kajakarzy. Finał i VIII m Bartosz Stabno i Rafała Rosolskiego w K2 na 1000, VII m Piotra Mazura i Pawła Kaczmarka w dwójce na 200 m jest zapowiedzią, że kajakarze wychodzą z wieloletniego dołka. Czwórki jeszcze błąkają się po finałach B, ale myślę, że to kwestia czasu. Są kanadyjkarki trenera Mariusza Szałkowskiego, opóźnione co najmniej o 4 lata szkolenia, grupa nieliczna, ale z uzdolnioną, piątą na świecie w C1 Dorotą Borowską. Racice to był dla niej i trenera Mariusza, twardy start. Kajakarki trenera Tomasza Kryka, dotychczasowe liderki naszego kajakarstwa, odmłodzone i kipiące nadal energią. VI m czwórki Anna Puławska, Dominika Włodarczyk, Katarzyna Kołodziejczyk i Beata Mikołajczyk i VI m. dwójki Anny i Beaty, to dopiero początek drogi do podium. Wicemistrzyni olimpijska Marta Walczykiewicz otarła się o podium i na pewno nie złoży wiosła widząc, że doświadczenie w sprincie odgrywa znaczącą rolę. Radość sprawiły ślązaczki, wychowanki Piotra Pisuli: Justyna Iskrzycka i Paulina Paszek, mistrzowską końcówką i brązowym medalem na 1000 metrów. Kanadyjkarze wszyscy w finałach, z brązowym akcentem Mateusza Kamińskiego na 5 km. Ale przed nim sprinterzy w C2 na 200, wicemistrzowie Arsen Śliwiński i Michał Łubniewski, to chyba największa niespodzianka. Czwórka: Marcin Grzybowski, Tomasz Barniak, Wiktor Głazunow i Piotr Kuleta, zapowiadali złoto, skończyło się na srebrze i też dobrze. Za rok muszą to poprawić. Nasz solista w C1, Tomaszek Kaczor - jak nazwał go ekspresyjny komentator, wypadł bardzo dobrze. IV i V miejsca, to top światowych kanadyjkarzy. Trenerzy kadry Marek Ploch, Krzysztof Bil i Dariusz Bresiński powinni być zadowoleni z wyników, a ja będę się cieszył, jak lepiej zintegrują swoje działania – tyle na gorąco prezes Tadeusz Wróblewski.

Teraz czas na Mistrzostwa Polski Seniorów (1-3.09, tor Malta Poznań). Później, wyciągnięcie wniosków, krótki odpoczynek i dalszą, ciężka pracę. Dalej płyniemy do Tokio.

BSK

 

Foto: Tadeusz Wróblewski, Mariusz Szałkowski, FB Beata Mikołajczyk, FB Paulina Paszek, FB Deutscher Kanu-Verband.

  • 00DSCN0488
  • 00DSCN0494
  • 00DSCN0497
  • 00DSCN0518
  • 00DSCN0551
  • 00DSCN0557
  • 00DSCN0558
  • 00DSCN0559
  • 00DSCN0560
  • 00DSCN0562
  • 00DSCN0568
  • 00DSCN0575
  • 00DSCN0583
  • 00DSCN0589
  • 00DSCN0594
  • 00DSCN0602
  • 01
  • 02
  • 04
  • 05
  • 06
  • 07
  • 08
  • 09
  • 10
  • 11
  • 21015840_1959614697656752_8149861341314350385_o
  • 21082833_1106385002826979_2228229624600040940_o
  • 21083084_1434207926691483_8154782705467373493_o
  • 21106334_10213553090518560_3126208168383135703_n
  • 21167068_712027292322349_7824815693141895132_o
  • 21169422_10211527997894405_851018818_o
  • 21170749_1655810711118630_96478317_o

Partnerzy


 

Oficjalny dostawca medali
dla PZKaj

Programy kajakowe

Program edukacji kajakowej dla dzieci
www.akademiakajakowa.pl
 


 
Uwaga kluby kajakowe!
Program wsparcia dla klubów

 Najczęściej zadawane pytania

 


 

Obowiązkowy program dla stypendystów
„Selfie z Gwiazdą Sportu”

 


Rada ds. Kompetencji Sektora Sportowego

Komunikat

 

Kto nas odwiedza

Odwiedza nas 367 gości oraz 0 użytkowników.