Góry, doliny, narty i kanadyjki

Opublikowano: 26 kwiecień 2018

Ostatnie miesiące dla grupy kanadyjkarek trenera Mariusza Szałkowskiego były wyjątkowo ciężkie. Ale pot wylany na treningach ma zaprocentować w sezonie. Sezonie, który już za chwilę się zacznie.

W zgrupowaniach seniorskiej kadry uczestniczy 5 kanadyjkarek. Chciałoby się więcej, ale na razie na poziomie kadrowym więcej póki co, nie ma. Te, które są, zaczęły w Jakuszycach, czyli góry i budowanie wytrzymałości tlenowej i siły maksymalnej. Dziewczyny biegały na nartach. W 9 dni 300 kilometrów. Praca na siłowni i bieganie. Po tym zgrupowaniu dziewczyny pojechały do włoskiej Sabaudii na pierwsze rozpływanie. Na początek 250 kilometrów.

Pierwsze 60 kilometrów to porządne rozpływanie po 2 miesięcznej przerwie, po tym zaczęliśmy już pierwsze zadania tempowe, oczywiście jeszcze w umiarkowanym tempie i na dłuższych odcinkach. Pierwsze kilometry to głównie praca nad techniką i utrwalenie prawidłowego ruchu. Nie zapominaliśmy również o pracy na siłowni i bieganiu, tym razem w nadmorskiej scenerii Sabaudii – mówi Mariusz Szałkowski.

Po powrocie dziewczyny zawitały do Instytutu Sportu na pierwsze badania wydolnościowe i biochemiczne. Wszystkie zawodniczki bardzo dobrze wypadły w 30 sekundowym teście mocy wingate uzyskując rezultaty na poziomie swoich rekordów, również w stopniowanym teście mocy tlenowej dziewczyny zanotowały dobre rezultaty.

W lutym wróciły znów na dwa tygodnie do ciężkiej pracy ogólnorozwojowej w Szczyrku. Bardzo dobre warunki treningowe na obiektach COS-u pozwoliły zrealizować wszystkie zaplanowane jednostki treningowe. W Szczyrku na przemian biegały w górach i na nartach na trasach Kubalonki. Oczywiście nie obyło się bez ciężkiej siłowni.

Po Szczyrku kanadyjkarki tydzień odpoczywały i trenowały w klubach, by na początku marca znów wyruszyć w podróż do Sabaudii, tym razem na trzy tygodnie ciężkiej pracy. Na drugim zgrupowaniu w Sabaudii kanadyjkarki przepłynęły 331 km, przebiegły 60 km, a na siłowni zrealizowały 5 jednostek wytrzymałości siłowej i 7 jednostek na siłę maksymalną.  Fizjoterapeutka Anna Sassek prowadziła z dziewczynami również treningi stabilizacji i koordynacji, a w razie potrzeby szybko doprowadzała zawodniczki do pełnej sprawności po małych kontuzjach.

Co jeszcze tam robiły i dlaczego Sabaudia? Wyjaśnia Mariusz Szałkowski:

Znowu Sabaudia, ponieważ warunki do treningu w okresie zimowo-wiosennym są bardzo dobre, temperatura powietrza ok 12-15 stopni i bardzo dobry akwen z rozstawionymi nitkami toru, pozwalały na realizację treningów. Pierwszy tydzień to rozpływanie techniczne ze spokojnymi zadaniami tempowymi, drugi tydzień to kumulacja objętości kilometrów na wodzie z tempami realizowanymi na bazie interwałów i przejazdach na odcinkach powyżej startowych. W ostatnim, trzecim tygodniu, pływaliśmy już na pełnym gazie, łącznie ze sprawdzianami na dystansach, które pokazały dobrą dyspozycję naszych kanadyjkarek.

Zdecydowanie najlepiej prezentowała się nasza utytułowana kanadyjkarka Dorota Borowska, która zdecydowanie zwyciężyła na obu dystansach przed Magdą Stanny, Sylwią Szczerbińską, Aleksandrą Jacewicz i Iwoną Czarnecką. Rywalizacja była ostra, to dobrze, bo powinno to przynieść oczekiwane rezultaty w sezonie.

Kolejne zgrupowanie, jakie mają już za sobą, to 10 dni w Wałczu, gdzie pojechały od razu po świętach wielkanocnych. Te 10 dni, to dużo ciężkiej pracy, jako ostatni etap kumulacji z dużymi objętościami na wodzie. Do Wałcza wróciły 20 kwietnia i będą tam do konsultacji seniorskich. Kolejny Wałcz już na początku maja z wyjazdem na pierwsze kontrolne zawody do Szeged na I Puchar Świata.

BSK

Foto: M.Szałkowski

• « poprz.
• nast. »