Byli żołnierze Gromu w kajakach zdobywają Patagonię

Opublikowano: 18 luty 2016

„Spirit of Poland” tak nazywa się zespół, który stanął na starcie do niezwykłego wyścigu. Patagonian Expedition Race to wyścig po dziewiczych terenach południowej Patagonii, a Polacy w tych zmaganiach uczestniczą po raz pierwszy. Niezwykły wyścig sprawia, że uczestniczą w nim też niezwykli ludzie, bo uczestnikami są przeważnie byli lub aktualni żołnierze jednostek specjalnych z całego świata.

Sekcja kajakowa też może się poszczycić niezwykłymi członkami, ponieważ część drużyny to żołnierze elitarnej polskiej jednostki GROM. Czteroosobowa drużyna „Spirit of Poland” w składzie: Rafał - kapitan, Agnieszka, Krystian i Paweł walczy na trasie mającej 700 kilometrów. Start miał miejsce w miejscowości Faro Dungeness, gdzie jedyną budowlą jest stara latarnia morska, na plaży dzielącej stały ląd od Cieśniny Magellana.

Wyścig zaczyna się od trekkingu na dystansie 34 kilometrów. Później ekipa przesiądzie się na rowery, na nich pokona - 272 kilometry przez dziewicze tereny pod bardzo mocny, zachodni wiatr. Oprócz tego czeka ich również etap kajakowy i wspinaczkowy. Pomoc w przygotowaniu do części kajakowej członkowie „Spirit of Poland” uzyskali w KS Drukarz Warszawa.

W lipcu zeszłego roku zadzwonił do mnie Rafał, twórca całego zamieszania i kierownik drużyny. Szukał kogoś związanego z kajakami w Warszawie i.... wyskoczyła mu strona FB Sekcji Kajakowej Drukarz. Wyjaśnił, na czym polega jego wyprawa i dodał, że on i jego towarzysze nie mieli do czynienia z kajakarstwem w formie bardziej rozbudowanej jak spływ kajakiem podczas urlopu – wyjaśnia Renata Klekotko, trenerka KS Drukarz.

Tymczasem w Patagonii podczas Patagonian Expedition Race czeka ich około 200 km kajakiem w zmiennych warunkach, na morskiej fali pomiędzy lodowcami. Piękne widoki, ale też ogromne ryzyko. Okazało się jednak, że ekipa, która zwróciła się o pomoc, to nie zwykli turyści. To byli żołnierze jednostki Grom i ratownik górski. Kajakarze z Drukarza pomogli, jak mogli.

Potrzebowali pomocy w kwestii wyposażenia w sprzęt asekuracyjny, czyli kamizelki, fartuchy itd., na które znalazłam dla nich sponsora. Nie mieli też wioseł z pokrowcami. To było najtrudniejsze, ponieważ musiały być składane i najlepiej z nowym systemem regulacji.  Zadanie nie było łatwe, ale udało się. Wyprułam z sekcji pięć jedynych takich wioseł.  Przygotowania rozpoczęliśmy na początku sierpnia na jeziorku Kamionkowskim, potem był Kanał Żerański. Drużyna przeszła ekspresowy kurs wiosłowania, a w Fundacji Promocji Rekreacji KIM kurs technik ratunkowych na Wiśle. Fundacja KIM pożyczyła również drużynie dwa kajaki do treningów, ponieważ u mnie mogli pływać tylko na maratonach, co w większości kończyło się wywrotką - opowiada Renata Klekotko

Już w trakcie samego wyścigu zawodnicy mogą wspierać się jedynie mapą i zwykłym kompasem. Zabierają ze sobą plecak, który musi zawierać wszystko, co potrzebne na kilka dni morderczej przeprawy. Dodatkowo trasę poznali dopiero na 24 godziny przed rozpoczęciem wyścigu. W tym roku w wyścigu uczestniczy 20 ekip.

Zmagania uczestników można śledzić na FB https://www.facebook.com/Patagonian-Expedition-Team-of-Poland-779065688886749/.

Jak wygląda Patagonian Expedition Race można zobaczyć również tutaj. http://www.patagonianexpeditionrace.com/race-2016/.

Trzymamy kciuki za naszą ekipę i czekamy na szczęśliwy powrót.

Beata Sokołowska-Kulesza

• « poprz.
• nast. »